21 sierpnia 2014

Czasoumilacze #1: Co Kropce w duszy gra? #1: "Les temps des Cathedrales" Krzysztof Rymszewicz

     Długo mnie nie było, ale też dużo się przez ten czas działo, więc coś musiało zostać poświęcone na rzecz czego innego- hmmm. Enigmatycznie ;) Dziś będzie o tym, co najczęściej słychać u mnie w domu, kiedy mi wesoło, kiedy mi smutno i w każdym innym momencie ;) 

   Muzykę u mnie w domu słychać... zawsze i właściwie jest tak od zawsze. Mojej rodzinie zawdzięczam "edukację" muzyczną, dzięki której wyrobił mi się całkiem porządny gust muzyczny (tak tak, wiem, o gustach się nie dyskutuje... gust albo się ma, albo się nie ma ;) ). Oczywiście nasze kierunki potem się nieco "rozeszły", choć nadal znajdujemy punkty styczne. Moim kierunkiem okazały się zdecydowanie musicale, a absolutnym faworytem piosenka "Les temps des Cathedrales" z Notre Dame de Paris (jak na złość spektakl nie doczekał się polskiej wersji...)
 

     Ten utwór (co ważne, w tym wykonaniu) można usłyszeć u mnie w domu przynajmniej raz dziennie, a jak mam "doła" to potrafię go słuchać na okrągło cały dzień, ewentualnie na zmianę z "My immortal" Evanescence (tylko ja tak mam, że jak mam obniżony nastrój, to katuję się dodatkowo przygnębiającą muzyką?). Słyszałam wiele wersji bardziej lub mniej udanych, jednak ta rzuca na kolana, a przy okazji kładzie całą konkurencję (z oryginalnym wykonawcą włącznie). Delikatny, spokojny i nastrojowy wokal idealnie wpisuje się w tekst i melodię utworu idealnie z nią współgrając. Jednym słowem: UWIELBIAM!

2 komentarze:

  1. Wreszcie nowa notka!^^
    Oj tak,muzyka jest dobra na wszystko,dosłownie!:)

    OdpowiedzUsuń