27 listopada 2014

Kolorowe... nie tylko kredki #3: Bazy pod makijaż

    Kiedy zaczynałam moją przygodę z makijażem, co na dobrą sprawę wydarzyło się pewnie bliżej 10 niż 5 lat temu, za bazę do make-up'u uznawałam podkład, którym, nota bene, przez długi czas robiłam sobie niesamowitą krzywdę, bo wierzyłam mojej Mamie, że jej kosmetyk jest idealny również dla mnie ( co, mniej więcej się zgadzało, tylko powinien być 2 tony jaśniejszy), więc paradowałam po mieście z nienaturalnie ciemną twarzą i piękną granicą między pomalowaną a niepomalowaną skórą... Echhh, błędy młodości :) Oczywiście jak tylko rozpoczęłam swoją przygodą z blogo- i vlogosferą odkryłam, że kosmetyków służących upiększaniu jest na świecie nieco więcej niż standardowy podkład, puder, tusz do rzęs, cienie i pomadki. 
 
      Jako pierwsza, głównie za sprawą Ewy z kanału Red Lipstick Monster trafiła mi w ręce baza pod cienie I <3 stage z Essence. Ponieważ wówczas używałam głównie niedrogich, drogeryjnych cieni, powiedzmy szczerze, że ich trwałość i pigmentacja pozostawiała wiele do życzenia, więc po jakimś czasie postanowiłam znaleźć rozwiązanie tego problemu i z pomocą przyszła mi właśnie wspomniana już baza, która rzeczywiście w sposób znaczny przedłużyła żywotność mojego makijażu. Nie jest droga, więc zdecydowanie warta inwestycji.



     Kolejnym specyfikiem, który również ma za zadanie utrzymać makijaż oczu nieco dłużej w idealnym stanie jest  Jumbo Pencil z NYX w odcieniu 604 Milk, czyli zupełnie biała, matowa, kremowa i mocno kryjąca kredka. Kiedy ją kupowałam zamierzałam jej użyć, jako kredki rozświetlającej linię wodną oka, jednak okazała się zbyt wyrazista i najczęściej makijaż był zdominowany przez ten jeden element, który na dodatek z założenia miał być niewidoczny. Wówczas na jednym z kanałów na YT (zupełnie nie pamiętam, na którym) zobaczyłam, że fantastycznie sprawdza się ona jako baza pod wyraziste, mocne makijaże. Pięknie podbija kolor nakładanych na nią cieni, umożliwia blendowanie i przedłuża trwałość całego makijażu oka. Dla mnie, w połączeniu z jej kremową, gładką konsystencją jest to baza idealna.


     Ostatnim z palety baz pod makijaż kosmetykiem będzie przywiezione mi z Włoch serum firmy Kiko- Perfect date. Z założenia nie jest to produkt stricte bazowy. Cudownie nawilża skórę jednocześnie pięknie ją rozświetlając. Ja nakładam je kilka- kilkanaście minut przed rozpoczęciem makijażu, choć producent podaje informację, że można je nałożyć również na skończony już make-up. Jedyne co zauważyłam, to, że wystarczająca jest naprawdę minimalna ilość produktu, kiedy nałoży się go zbyt dużo nie stapia się z podkładem i nieestetycznie "wałkuje się" na skórze.


2 komentarze:

  1. Też mam tę bazę z Essence i niestety nie jest tak dobra :( Nie wiem czy zmieniła się jej formuła, ale drugie opakowanie jest dużo gorsze, bo nie dość że jest bardzo ciemna na oku to w dodatku wcale nie utrzymuje cienie na miejscu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo. Dobrze wiedzieć, przyjrzę się jej przed kolejnym zakupem! Dzięki za informację.

      Usuń