Uwielbiam buty, ale przypuszczam, że nie jestem w tym uczuciu odosobniona, a co za tym idzie wyznanie to jest umiarkowanie zaskakujące. Niestety, wszystkie najpiękniejsze szpilki tego świata nie są dla mnie, bo wyglądam i poruszam się w nich jak pokraka na szczudłach, więc jakiś czas temu porzuciłam wszelkie próby oszczędzając jednocześnie wstydu i upokorzenia sobie, a przygodnym przechodniom uciechy moim kosztem.
Jakiś czas temu (coś w okolicach 4-5 lat) moją uwagę przykuły buty jednej z prezenterek telewizji śniadaniowej, która to miała na sobie przepiękne niebieskie szpilki- sandałki z ogromną różową bombką na czubku- zakochałam się. Później poszperałam w internecie, okazało się, że butki kosztują niemało i temat jakoś wyleciał mi z głowy, do czasu oczywiście, aż w ubiegłym roku koleżanka zaprezentowała mi prześliczne, tym razem płaskie sandałki z odkrytymi palcami i zakrytą piętą w cudownym kolorze turkusowym no i znowu się zakochałam, zwłaszcza, że koleżanka zakupiła owo cudo za całe 35zł na miejscowym "bazarku"- jeszcze tego samego dnia miałam identyczne, które jednak musiałam szybciutko wyrzucić, ponieważ krzywdę mi robiły od samego patrzenia, a jak próbowałam je założyć, to było tylko gorzej- otarcia, pęcherze, spocone, ślizgające się po gumie stopy..."O NIE! Nigdy więcej" obiecałam sobie- szkoda tylko, że obietnic danych sobie dotrzymuję jak politycy tych przedwyborczych...
Jakiś czas temu (coś w okolicach 4-5 lat) moją uwagę przykuły buty jednej z prezenterek telewizji śniadaniowej, która to miała na sobie przepiękne niebieskie szpilki- sandałki z ogromną różową bombką na czubku- zakochałam się. Później poszperałam w internecie, okazało się, że butki kosztują niemało i temat jakoś wyleciał mi z głowy, do czasu oczywiście, aż w ubiegłym roku koleżanka zaprezentowała mi prześliczne, tym razem płaskie sandałki z odkrytymi palcami i zakrytą piętą w cudownym kolorze turkusowym no i znowu się zakochałam, zwłaszcza, że koleżanka zakupiła owo cudo za całe 35zł na miejscowym "bazarku"- jeszcze tego samego dnia miałam identyczne, które jednak musiałam szybciutko wyrzucić, ponieważ krzywdę mi robiły od samego patrzenia, a jak próbowałam je założyć, to było tylko gorzej- otarcia, pęcherze, spocone, ślizgające się po gumie stopy..."O NIE! Nigdy więcej" obiecałam sobie- szkoda tylko, że obietnic danych sobie dotrzymuję jak politycy tych przedwyborczych...