Styczeń, jak co roku, obfitował w wiele wydarzeń, z których przynajmniej część była związana ze zmianą daty. Dzisiaj pokażę Wam chociaż część z tego, co dzieję się u mnie "behind the scenes" ;) Zapraszam!
Mela ma nową przyjaciółkę! Mój kot aktualnie "wyjechał na ferie" ;) do mojej Babci, gdzie jest drugi kot, a właściwie kotka- Gosia. Dziewczyny nie od razu przypadły sobie do gustu, ale w tej chwili przyjaźń kwitnie na całego!
Hitem początku tego roku jest fakt, że po 1,5 rocznej przerwie zawitałam do kina, w styczniu nawet dwukrotnie- najpierw wybraliśmy się na "Dzikie Historie", które to miały być filmem Almodovara, a wcale nie były, a następnie na "Carte blanche", który absolutnie powalił mnie na kolana. Chyba będę zaglądać do kina częściej (pod warunkiem, że ktoś rozsądnie dobierze mi repertuar ;) ).
Na samym początku roku (takim samym, samym, bo 1 stycznia) miałam przyjemność uczestniczyć w Noworocznej Gali Operowej. Wydarzenie miało miejsce w warszawskim Domu Technika i bardzo miło mnie zaskoczyło (choć może Pani konferansjer powinna raczej zajmować się wyłącznie zapowiadaniem kolejnych wykonawców, bo szło jej to zdecydowanie lepiej niż śpiewanie, ale to tylko taka drobna czepliwość ;) ).
No i w końcu, dzięki zdenkowaniu świecy z BBW moje pędzle zyskały nowy domek :) Mieszkają sobie teraz na moim biurku, tuż obok lusterka.
Jak co roku w styczniu, także i tym razem postanowiłam nabyć kalendarz. Tyle, że tym razem popełniłam błąd i zakupiłam kalendarz- kolorowankę. Pierwszy tydzień spędziłam na kolorowaniu kwiatków (ale dalej twierdzę, że jestem dorosła... echhhh... ;) ).
No i dwa zdjecia z Rossmanna, do którego poszłam po waciki do demakijażu. To, że wyszłam z pościelą i karmą dla Melusi, za to bez wacików nie powinno nikogo dziwić ;)
Hitem początku tego roku jest fakt, że po 1,5 rocznej przerwie zawitałam do kina, w styczniu nawet dwukrotnie- najpierw wybraliśmy się na "Dzikie Historie", które to miały być filmem Almodovara, a wcale nie były, a następnie na "Carte blanche", który absolutnie powalił mnie na kolana. Chyba będę zaglądać do kina częściej (pod warunkiem, że ktoś rozsądnie dobierze mi repertuar ;) ).
Na samym początku roku (takim samym, samym, bo 1 stycznia) miałam przyjemność uczestniczyć w Noworocznej Gali Operowej. Wydarzenie miało miejsce w warszawskim Domu Technika i bardzo miło mnie zaskoczyło (choć może Pani konferansjer powinna raczej zajmować się wyłącznie zapowiadaniem kolejnych wykonawców, bo szło jej to zdecydowanie lepiej niż śpiewanie, ale to tylko taka drobna czepliwość ;) ).
No i w końcu, dzięki zdenkowaniu świecy z BBW moje pędzle zyskały nowy domek :) Mieszkają sobie teraz na moim biurku, tuż obok lusterka.
Jak co roku w styczniu, także i tym razem postanowiłam nabyć kalendarz. Tyle, że tym razem popełniłam błąd i zakupiłam kalendarz- kolorowankę. Pierwszy tydzień spędziłam na kolorowaniu kwiatków (ale dalej twierdzę, że jestem dorosła... echhhh... ;) ).
No i dwa zdjecia z Rossmanna, do którego poszłam po waciki do demakijażu. To, że wyszłam z pościelą i karmą dla Melusi, za to bez wacików nie powinno nikogo dziwić ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz