4 stycznia 2015

Let's talk about... #2: Postanawiam nie postanawiać! Czyli o noworocznych postanowieniach.

    Nowy Rok to z jakiegoś powodu dla wielu osób idealny moment do utworzenia długiej i ambitnej listy różnego rodzaju postanowień, które wprowadzą w życie na przestrzeni nadchodzących 365 dni. No taaak. Za każdym razem zachodzę w głowę, czy Ci wszyscy ludzie naprawdę wierzą w to, że tym razem się uda. Ja już jakiś czas temu odkryłam, że nie ma to większego sensu, a już dzielenie się tym na portalach społecznościowych jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. 

żródło: google.pl



     Prawdopodobnie niechęć do spisywania postanowień noworocznych w moim przypadku wynika z faktu, że nie przepadam za Sylwestrem. Dla mnie noc z 31 grudnia na 1 stycznia to dokładnie taka sama noc jak ta z 30 listopada na 1 grudnia. U mnie w domu noc Sylwestrowa nigdy nie była jakoś specjalnie celebrowana. Właściwie jedynym powodem do świętowania zmiany daty były urodziny domowników. Ot, taki zwyczaj ;) W każdym razie, nawet jeśli w przeszłości próbowałam w jakiś sposób sprecyzować cele na nadchodzący rok, to czyniłam to właśnie w swoje urodziny.


żródło: lolmania.pl




     Niestety prawda jest też taka, że większość postanowień odchodziła prędzej czy później w zapomnienie. Najczęściej odbywało się to prędzej... Pocieszające (a może wcale nie?) jest to, że z tego co widzę większości ludzi, którzy coś w związku z nowym rokiem postanawiają, co roku postanawiają to samo, podejrzewam więc, że nie wynika to z faktu, że chcą pogłębić cele, które osiągnęli w trakcie mijających 365 dni, a w końcu je osiągnąć. A Wy? Tworzycie listę swoich postanowień?




2 komentarze:

  1. Niestety, postanowienia średnio się udają, już się na tym poznałam.. :< może więc lepiej niczego nie postanawiać, bo później przychodzi rozczarowanie, że tego i tego się nie udało zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Ja staram się podejmowac próby zmian codziennie, a nie. O! Dzisiaj 1 stycznia. Od dzisiaj będę już zajebista i wszystko będe robiła dużo lepiej niż do tej pory... Nie oszukujmy się, nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń